Park miejski

Ray

-...
<Uśmiechnął się tylko.>
-Miałaś rację. Tutaj nikogo nie ma...

Kari-chan

- W zachodniej części parku jest teraz koncert, dlatego tutaj jest pusto...
<powiedziała, ale już nie patrzyła na niego>

Ray

-Wiesz, nie żałuję, że przyjechałem do tego miasta.
<Powiedział patrząc na Nią z uśmiechem.>

Kari-chan

- Tu jest inaczej..
<zgodziła się uśmiechając się delikatnie>
- Ale jak to powiedziałam ostatnio Megumi "urok miejsca tkwi w jego mieszkańcach"... czy jakoś tak...

Ray

-I tak i nie. Nie zgodzę się z tym do końca.
<Spojrzał na Nią pogodnie.>
-Ale niektórzy są tutaj naprawdę mili.
<Spojrzał jej wymownie w oczy.>

Kari-chan

- Fakt...
<zmrużyła oczy nadal się uśmiechając>

Ray

<Udał zmartwionego.>
-No i co ja mam teraz powiedzieć?
<Spojrzał jej w oczy.>

Kari-chan

<Roześmiała się nieznacznie>
- Umiesz puszczać kaczki?
<zmieniła temat>

Ray

-Nooo... Tak. Tam gdzie mieszkałem jak byłem jeszcze mały też było takie jezioro.
<Westchnął.>
-Ja... Nieważne, poszukam jakiegoś kamienia.
<Zaczął się rozglądać za czymś odpowiednim.>

Kari-chan

- Mieszkałes koło jeziora?
<zapytała z zainteresowaniem>
- Tam gdzie ja mieszkałam byłą tylko rzeka.
<powiedziała rozglądając się za kamieniem>
- O mam
<uśmiechneła się podrzucajac kamyczek w ręku>

Ray

-Nie, ale było dosyć blisko. Wiesz jakieś trzy, cztery kilometry. Często tam chodziłem... Szczególnie jak skończyłem jedenaście lat.
<Uśmiechnął się. Spojrzał na kari.>
-Więc daj...

Kari-chan

- Prosze bardzo
<rzuciła mu i znów wróciła do szukania kamienia dla siebie>

Ray

-Tu jest drugi...
<Podniósł go patrząc na dziewczynę pytająco.>
-Który?

Kari-chan

<Spojrzała na oba kamienie marszcząc czoło>
- Zielony. Jest bardziej spłaszczony
<stwierdziła po chwili>

Ray

<Podał jej kamyk.>
-Gdzie nauczyłaś się puszczać kaczki?