Park miejski

Ray

-Czyli nie masz mi za złe?
<na moment urwał.>
-Widzisz, niektóre dziewczyny myślą, że to od razu jakieś podrywanie, czy coś.
<Powiedział cicho. Uśmiechnął się do niej lekko.>

Kari-chan

- Daj spokój
<odwróciła się do niego i mrugnęła. Tym razem się uśmiechała>

Ray

<Kiwnął głową.>
-Myślałaś kiedyś o tym, żeby wrócić w miejsce gdzie się urodziłaś? Do tego wszystkiego?
<Jego głos był dziwny, ale uśmiechał się lekko.>

Kari-chan

- Niedawno co stamtąd siewyniosłam i jeśli mam być szczera to wcale nie mam ochoty tam wracać..
<powiedziała bezbarwnym głosem. Ręce miała skrzyżowane>

Ray

<Znów kiwnął głową ze zrozumieniem.>
-Aha... Słuchaj, moze się przejdziemy gdzieś jeszcze?

Kari-chan

- Jasne
<uśmiechnęła się leciutko>
- Ale tym razem to ty wybierasz miejsce

Ray

<Wstał. Podszedł do drzewa gdzie dziewczyna zostawiła wcześniej swoją torebkę i podał jej. Ruszył wolnym krokiem chodnikiem którym tutaj przyszli. Ręce miał w kieszeniach, kopał po drodze jakiś kamyk.>
Niech Ci będzie, Pani Kaczek.
<Uśmiechnął się do dziewczyny lekko.>

Kari-chan

<Zrobiła minę w stylu ==' i szybko go dogoniła. Chciała coś powiedzieć, ale nie zrobiła tego tylko zaczęła wmachiwać torebką>

Ray

-To było głupie. Już nie będę.
<Powiedział i kopnął kamyk tak, że zniknął on gdzieś w trawie.>
-Wiesz, tylko, że ja nie znam całego parku. Ale coś się wykombinuje. Zawsze gdzieśtam dojdziemy.

Kari-chan

- Hej nie ma sprawy
<mrugnęła>
- Podróz sama w sobie celem
<usmiechnęła się blado. >

Ray

-Nie jestem tego pewnien.
<Uśmiechnął się skręcając w prawo. Szli teraz jednym z grównych chodników w parku.>

Kari-chan

- Dobrze wiedziec..
<szepnęła cichutko. Mijali ludzi śpiszących na koncert, matki z dziećmi, zakochane pary i staruszków. Kari przyglądała im się uważnie>
Każdy z nich ma swoją historię...
<pomyślała>

Ray

<Zerknął na Nią.>
-Jesteś na mnie zła? A moze chodzi o to, że nic nie mówię? Jak chcesz to pytaj...
<Powiedział nieco ściszonym głosem. Szedł wolnym krokiem patrząc przed siebie.>

Kari-chan

- Nie po prostu siezamysliłam..
<szpenęła troszke nieobecna>
- I czemu niby miałabym być na ciebie zła?

Ray

-Moze dlatego, że nic nie mówię?
<Nawet nie spojrzał w jej stronę.>
-Pytałem...